To miejsce w Danii, gdzie można się poczuć jest w wiosce Wikingów. Vikingecenter w Ribe oferuje żywe doświadczenia związane w epoką tej fascynującej kultury Północy.

Ribe w południowej Jutlandii było bardzo ważnym miejscem w czasach Wikingów. W 1992 powstała w tym mieście rekonstrukcja wczesnośredniowiecznej osady, pozostałości której odkryto niedaleko, pod współczesnym miastem.

 Vikingecenter to centrum i placówka edukacyjna, którą od wiosny do jesieni odwiedzają grupy szkolne i turyści. Dzieci i młodzież uczestniczą w lekcjach i warsztatach. Mogą również współuczestniczyć w procesie tworzenia życia Wikingów. Centrum jest rodzajem organizacji wspieranej przez rząd, samorząd i branżowe podmioty. Realizuje projekty edukacyjne, kulturalne i społeczne.

– Nie jesteśmy muzeum. Jesteśmy centrum edukacyjnym, pozwalającym doświadczyć epoki Wikingów – mówi Diana Bertelsen, która odpowiada za marketing Centrum. Koncentrujemy się na opowiadaniu historii, edukowaniu, zaproszeniu do autentycznych doświadczeń. Współpracujemy z Muzeum Wikingów w Ribe, ponieważ oni mają autentyczne artefakty, a my mamy rekonstrukcje.

Vikingecenter w Ribe oferuje żywe doświadczenia związane w epoką tej fascynującej kultury Północy.

średniowieczny rynek

Dawno, dawno temu w dalekiej krainie rządzili Wikingowie. Vikingecenter przenosi odwiedzających 1300 lat wstecz. Po przejściu przez budynek kas i minięciu kilku zabudowań i portu trafiamy na replikę rynku z 710 r. n.e.

Nie jest to „zwykły” rynek. Jest to „prawdziwy” targ wczesnośredniowiecznej Ripy, jak nazywali Wikingowie Ribe. Ten klimat można poczuć już od pierwszych kroków po ulicy targowej. Jest ona wyłożona dębowymi deskami wzorowana na autentycznej osadzie.

Kilka metrów pod Ribe odkryto pozostałości domów oraz właśnie ulicę z desek. Przecinała ona rynek po którego obu stronach znajdowały się warsztaty rzemieślnicze i stragany. Tętniła ona życiem, pachniała świeżym chlebem, ogniskiem, przyprawami i zwierzętami. Na ok. 40-50 działkach sprzedawano wyroby z drewna lub kory, futra, chleb, mąkę, ryby, sól i pachnące wschodnie przyprawy.

Rynek w Vikingecenter oddaje tę atmosferę. Zmierzając w jego kierunku możemy poczuć się jak w serialu Wikingowie. Mijamy ludzi ubranych w repliki wczesnośredniowiecznych ubrań. Noszą długie włosy i chodzą boso. Prezentują historię ubarwiając ją, wplatając nowe elementy oraz łączą ją ze swoimi pasjami. Rekonstruują, edukują, ale równocześnie sami wypoczywają w swoim świecie. Mogą dzielić się swoją pasją, tworzyć i sprzedawać wytworzone produkty.

Z daleka dobiega hałas. To rodzina z dziećmi pod czujnym okiem Wikinga wbija kołki w deski, a obok grupa dzieci zajmuje się struganiem kijków. Dalej napotkamy kramy rzemieślnicze. Kogo tutaj spotkamy? Jest jubiler, u którego można kupić biżuterię. Wybija on także królewską srebrną monetę. Tuż obok pracuje szklarz. W prawdziwym piecu wytwarza kolorowe szklane koraliki. Za chwilę jesteśmy w warsztacie stolarskim. Można tutaj kupić drewniane naczynia oraz pamiątki. Jest także warsztat kowalski, w którym kowal topi i hartuje przedmioty z metalu.

Obok mali Wikingowie bawią się drewnianymi zabawkami i rękami ubrudzonymi gliną przed wejściem do swoich namiotów. Rodzice pilnują interesu i dzieci jednocześnie. Można targować się i kupować. Można także nauczyć się nowego fachu rzemieślniczego. To się nazywa dotknąć czasów Wikingów.

Zdążyć na bitwę

Jest sobota. Do osady przybyły tłumy turystów. Przeważają rodziny z dziećmi. Najczęściej słyszanym językiem jest niemiecki. Większość zwiedzających zmierza w kierunku dużej łąki. W tym miejscu za chwilę odbędzie się inscenizacja bitwy. Jest to jedno z wielu tego typu wydarzeń w Vikingecneter. Systematycznie organizowane rózne inscenizacje przybliżające życie dawnej Ripy.

Jest to niezwykła bitwa. Oprócz dwóch walczących stron, koni, oręża i innych atrybutów związanych z walką ta ma swojego narratora. Utrzymuje on kontakt w publicznością, relacjonuje przebieg, zapowiada i komentuje wydarzenia.

Ogrodzony plac otacza tłum. Słychać okrzyki zagrzewające do walki. Wojowie wymieniają się ciosami słowem, mieczem lub toporem. Po skończonej walce wszyscy siadają zgodnie przy trunkach. Wieczorem, już po zamknięciu odbędzie się uczta dla „zwaśnionych” stron.

Modelowa ko-kreacja

Vikingecenter jest miejscem nauki, wolontariatu, zabawy, wakacji oraz spędzania wolnego czasu – wypoczynku. Łączy ono pasjonatów historii – profesjonalistów i amatorów, wolontariuszy i stałych pracowników. Wolontariusze przyjeżdżają całymi rodzinami. Wielopokoleniowe rodziny chcą żyć i pracować jak Wikingowie. Uczą się fachu rzemieślniczego i otrzymują wsparcie. Dają swój wolny czas w zamian za pobyt w barwnej grupie miłośników odległych czasów. Dzięki temu wygląda to tak autentycznie.

Centrum jest otwarte od maja do października. W tym czasie przyjeżdżają wolontariusze i grupy rekonstrukcyjne z całego świata. Przyjeżdżają na międzynarodowy targ Wikingów, który jest jednym z najważniejszych miejsc skupiających Wikingów i ich fanów. Uczą się rzemiosła, wymieniają doświadczenia i spędzają wspólnie swoje wakacje.

Kogo spotkamy, głównie to Duńczycy, Niemcy i Holendrzy. Jest to dla nich sposób na spędzenie wakacji w gronie osób o podobnych zainteresowaniach. – Dlaczego tutaj jestem? Anna dziwi się na moje pytanie. – Tutaj mogę robić to co lubię. Mogę także dzielić się pasją z innymi. Anna pochodzi z Niemiec jak wielu wolontariuszy. Nie ma jednak czasu na dłuższe pogawędki bo przygotowuje jadło na wieczorną ucztę. Zbliża się pora zamknięcia dla odwiedzających. Widać wikingów przechodzących na do samochodów na pobliski parking po trunki na wieczerzę.

Wszystko to wpisuje się w bardzo popularne zjawisko co-creation (współtworzenia doświadczeń). Jest to jeden z kluczowych trendów turystycznych ostatnich lat. Jest odpowiedzią na oczekiwania turystów w zakresie większego zaangażowania w tworzenie własnej podróży i dostarczanie angażujących doświadczeń.

Podobne wpisy